poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział dwudziesty dziewiąty

- Rid - powiedziałem nieśmiało, na co odwróciła się i spojrzała na mnie.
W jej oczach było widać jedynie ból. Jak zwykle musisz coś spierdolić Styles!
- Czego chcesz? - warknęła.

*Perspektywa Rid*

Czego on tu jeszcze chciał? W ogóle co on do jasnej Anielki tutaj robi? Przecież powinien ratować swoją reputację, a nie zadawać się z kimś takim, jak ja. Prychnęłam pod nosem na samą myśl o tym.
- Odpowiesz mi czy będziesz tak stał i się gapił jak na ducha? - Splotłam ręce pod piersiami i nadęłam usta czekając aż coś łaskawie powie.
-Ja.. ja nie chciałem, naprawdę. Rid uwierz mi nie chciałem cię tak nazwać. Kocham cię i zdenerwowałem się, że cię stracę, byłem tak cholernie zdenerwowany wracając do domu. Jeszcze przed tym pojechałam do tej idiotycznej redakcji żeby coś z tym zrobili, potem ta kolacja i wszystko tak pięknie przyszykowałaś. No i ja jak zwykle musiałem coś spieprzyć, zdenerwowałem się, że znowu cię stracę, a tego bym nie przeżył. Zrozum mnie, proszę wybacz mi.
- Harry, dałam ci szansę żebyśmy zaczęli wszystko od nowa, a parę minut po jej otrzymaniu wyzwałeś mnie od psycholki. Pomyśl jak w tamtej chwili się czułam.
- Nawet nie umiem sobie tego wyobrazić, ale Rid proszę wybacz mi. Ja naprawdę nie chciałem, nie myślałem nad tym, co mówię.
- Harry boję się, że jeżeli dam ci kolejną szansę znowu jej nie docenisz.
- Docenię zobaczysz, proszę powiedz tylko, że mi wybaczysz. - Spojrzałam w jego oczy w których wzbierały się łzy, siedział teraz obok mnie, szczerze mówiąc nawet nie wiem w którym momencie usiadł. Widząc, że patrzę w jego oczy usiadł na wprost fotela naprzeciw i położył głowę na jego górnej części głośno wypuszczając powietrze.  Nie wiem ile tak siedzieliśmy. On w jednej pozycji, a ja przyglądająca się mu i lustrująca każdy grymas smutku i żalu malujący się na jego twarzy.
- Dobrze - odparłam niepewnie, a on żwawo odwrócił się w moją stronę. - Wybaczam ci, ale musisz wiedzieć, że to ostatnia szansa i więcej nie będzie.
Jego oczy momentalnie stały się większe, a tęczówki z wyblakłej, szarej zieleni stały się znowu radosne i w kolorze nowo wyrośniętej trawy.
- Może to nie jest odpowiedni moment, ale czekam już zbyt długo z tym. - Spojrzałam na niego pytająco, na co przygryzł dolną wargę i wstał z fotela.
- Zaraz startujemy, proszę zająć miejsce - odparła do Bruneta stewardessa, kiedy szukał swojej torby w górnej półce.
- To tylko zajmie chwileczkę - posłał jej najlepszy uśmiech jaki był w stanie zrobić, na co dziewczyna się zarumieniła. Nie powiem zrobiłam się w tamtej chwili trochę zazdrosna, no ale chyba każda dziewczyna by tak miała będąc na moim miejscu. W końcu Loczek znalazł to czego tak długo szukał i zamknął maleńki luk.
To co stało się potem jest nie do opisania. Nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewała. Nigdy w życiu. Harry delikatnie ukląkł na jedno kolano i wystawił dłoń z małym granatowym pudełeczkiem w moją stronę.
-Ridley Amando Stone uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - Po tych słowach otworzył małe pudełeczko, a moim oczom ukazał się przepiękny srebrny pierścionek z ogromnym szmaragdem.
Czułam jakby czas stanął w miejscu i nie odczuwałam obecności jakiś pięćdziesiąt nieznanych mi osób. Jeszcze raz spojrzałam na kamień i  pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, to była taka, że ma identyczny kolor jak oczy Harrego. Ta piękna zieleń mogła towarzyszyć mi każdego dnia przez resztę życia. Wystarczy jedno proste słowo. - Należał do mojej babci, powiedziała żebym ofiarował go osobie, która jest najważniejsza w moim życiu. Więc - odchrząknął -  uczynisz mnie najszczęśliwszy człowiekiem na Ziemi?
Jedno słowo może tyle zmienić, jednocześnie może albo sprawić, że będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, albo tymi których priorytetem jest skończenie ze sobą. Pytania czy chcę spędzić z Harrym resztę mojego życia?
-Harry..

Każdy wybór niesie za sobą nieprzewidziane konsekwencje.

"Niektóre rzeczy pozostają takie same (...) to nie my decydujemy jak został urządzony świat. Deszcz pada a nie wzlatuje. Słońce wschodzi na wschodzie i zachodzi na zachodzi. Tak już jest."
                                                                                                                                        ~ "Istoty Chaosu"


Witam Was po straaaasznie długiej przerwie!
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu jest i wytrwale czeka aż ruszę dupsko i coś napiszę. Co do rozdziału jest taki sobie według mnie. Przepraszam Was, że musiałyście tyle czekać :/.
Było parę osób zainteresowanych moim wyjazdem na koncert chłopaków. No więc wylatuję 11 czerwca i wracam dopiero 22, koncert jest 14. Jeżeli macie jakieś pytania zadawajcie je w komentarzach ja na każde postaram się odpowiedzieć ;).
Trzymajcie się!
Love u all!
Ridley <3