wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział dwudziesty



Podchodząc do samochodu nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Bałam się, że w nim będzie czekał. Nie mam pojęcia co miałabym mu powiedzieć. Zostawiłam go i do tego zraniłam. Nie zdziwiłabym się gdyby mnie teraz nie chciał widzieć. Pomagał mi, martwił się, a ja go zostawiłam. Zrobiłam to co najlepsze. Nie mogłam przecież pozwolić na to, żeby zrezygnował z kariery dla.... wariatki. Tak, wariatki, taka jest prawda. Wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym, więc jak mnie inaczej nazwać? 
Nie jestem pewna czy i tak mu jej nie zniszczyłam w pewnym stopniu. Brukowce pewnie bez problemu załapały temat, że dziewczyna Harrego Stylesa została umieszczona w psychiatryku z powodu problemów psychicznym i próby samobójczej. 
Drzwi od strony kierowcy zaczęły się otwierać. Strach mnie sparaliżował. Nie umiałam zrobić kroku, nawet poruszyć palcami. Stałam tam i czekałam aż kierowca wyjdzie z pojazdu. Nagle cały strach ze mnie spłynął. Zobaczyłam blond czuprynkę spod której ledwo wyłaniały się błękitne, niczym fala oceanu oczy. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie i zaczęłam iść w jego kierunku.
  • Rid? Boże, Rid! To ty! - chłopak podleciał do mnie, podniósł i zaczął się ze mną na rekach kręcić w miejscu. - Jak ty się zmieniłaś! Jak cię ostatnio widziałem to byłaś jeszcze taka trochę dziecinna, a teraz! Wow!
  • Hahahhah spokojnie, możesz mnie puścić? Niall?
  • Oo sorki, jasne – chłopak odstawił mnie na ziemię.
  • Cieszę się, że cię widzę.
  • Jak też kurduplu – popatrzyłam na niego wzrokiem ciskającym pioruny.
  • Ale jedno się nie zmieniło – zaczął się śmiać – nadal jesteś kurduplem, denerwującym się jak małe dziecko – dałam mu kuksańca w bok na co on się do mnie uśmiechnął.
Blondyn wziął moje walizki i zapakował je do bagażnika.
  • Co ty na to żeby pojechać coś przekąsić? - no tak, prawie zapomniała, wiecznie głodny Niall.
  • Niech zgadnę, Nando's?
  • Czytasz mi w myślach Rid - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.


  • Dużo się zmieniło? - zapytałam niepewnie maczając frytkę w ketchupie.
  • Nawet nie wiesz jak dużo.... nie wiem od czego zacząć...
  • Najlepiej od początku – uśmiechnęłam się pocieszająco, ale w głębi duszy strach ściskał mnie za gardło.
  • Półtora roku temu rozpadliśmy się...
  • Co?!
  • Tak, One Direction przestało formalnie istnieć, jesteśmy coraz starsi, a boysbandy raczej są na topie wśród dwunastolatek, płyty zaczęły nie schodzić już w takich ilościach jak kiedyś i szał na nas minął.
  • Ale czy wy...?
  • Jeśli mówisz o rozpadzie naszej przyjaźni, to nie, nadal jest między nami taka relacja jak kiedyś, nawet powiedziałbym, że mocniejsza.
  • Czy on...
  • Zmienił się i to bardzo.
  • Ma kogoś?
  • Nie miał i nie ma. On czeka na ciebie Rid.... Ale jedno musisz wiedzieć. To już nie ten sam Harry co kiedyś. Zmienił się i to nawet nie wiesz jak bardzo. Do domu wraca tylko rano, żeby wziąć prysznic. Imprezuje całymi nocami, a popołudniami włóczy się nie wiadomo gdzie. Musisz mu pomóc Rid, on się zagubił. Obwinia się, za to co się stało, za to, że nie mógł nic zrobić, za to ze tam trafiłaś, a on nie umiał ci pomóc.
  • Ale to tylko i wyłącznie moja wina, to ja doprowadziłam się do takiego stanu, że chciałam ze sobą skończyć, on jedyny mnie tak długo utrzymywał w tym, że komuś na mnie zależy i tylko dlatego dopiero po tak długim czasie postanowiłam.... postanowiłam się zabić....
  • Nam wszystkim na tobie zależy.
  • Nie ma co wracać do przeszłości, co się jeszcze zmieniło?
  • Teraz to już same dobre nowiny, ale to nie ode mnie się ich dowiesz. Musimy jechać.... Gotowa?
  • On tam jest?
  • Mam nadzieje, że tak. Zayn miał go zatrzymać rano w domu. - pokiwałam tylko głową w geście, że rozumiem.

Droga zajęła nam nieco ponad godzinę. Wysiadając z samochodu nie byłam pewna czy chcę tam iść, a co jeśli on mnie nie chce już znać? Niall widząc to, że waham się, czy aby na pewno dobrze robię podszedł i mnie przytulił, dodając odrobinę otuchy.

*Z perspektywy Harrego*

Czekałem na to spotkanie 3 lata, a teraz kiedy mam ją zobaczyć sam nie wiem czy tego chcę. Drzwi wejściowe się otworzyły, a ja momentalnie spojrzałem w ich stronę, pierwszy wszedł Niall z jej walizkami, a ona za nim. Ona? Czy to możliwe? Czy to możliwe żeby tak się zmieniła?



Jest rozdział 20-ty, Mary mi ględzi za plecami żebym coś o niej napisałam to piszę :D. Plus dedykuję tej idiotce ten zjebany rozdział. Przepraszam, że jest taki krótki, ale tak wyszło więc... :D. Pod ostatnim rozdziałem pojawiło się tylko 6 komentarzy, a kiedyś nieraz było po 20 i więcej..... Jeśli ich liczba będzie malała to chyba zawieszę bloga, trudno.....
Do następnego!
Love u all!
Ridley<3 

piątek, 12 lipca 2013

Rodział dziewiętnasty

Po raz ostatni siedzę w tym pokoju. Będzie mi go brakowało, ale jednocześnie chcę opuścić to miejsce jak najszybciej. Poznałam tu tyle interesujących osób, dla innych wydawać się to może dziwne ale kocham tych idiotów, są tacy jak ja – dotknięci przez życie. Swój wzrok skierowałam na siedzącą na białym łóżku Lili. Dziewczyna byłą niesamowita, chociaż tyle przeżyła. Ja wyjeżdżam, a ona musi niestety tu zostać.
  • Lils proszę nie płacz..... Będę cię odwiedzać, a za niedługo też wyjdziesz i spotkamy się jak najnormalniejsze przyjaciółki na kawie w jakiejś kawiarence.
  • Ale ja nie chcę żebyś odchodziła..... Nie zrozum mnie źle, cieszę się, że się stąd wyrwiesz, bo sama tego pragnę, ale nie dam rady, nie dam rady się mu zwierzyć, sama wiesz jakie to jest trudne, ty zaufałaś tylko Tomowi, a ja tylko tobie.
  • W sumie masz rację – wstrzymałam oddech, „Rid jesteś silna dasz rade, to twoja przyjaciółka, możesz jej zaufać i się zwierzyć, będzie dobrze” - pomyślałam i wypuściłam całe powietrze z płuc, aby po chwili wziąć głęboki wdech.
Opowiedziałam małej blondyneczce o tym co się ze mną działo, o tym jak mój tata zginał i Nik. Dzięki pobycie tu uświadomiłam sobie, że muszę żyć własnym życiem, oni odeszli, ale prawdziwą rodzinę mam w The Maudsley Hospital, to jest mój dom już od trzech lat. Przeszłość zostawiłam za sobą, ale dzisiaj do niej muszę wrócić, nie mówię o opowiadaniu mojej historii Lils, ale o tym, że dzisiaj go zobaczę. Nie jestem pewna, czy aby na pewno on przyjedzie, czy może ktoś inny. Mam przeczucie, że się teraz mnie brzydzi, nawet nie wiem, czy kogoś ma, nie wiem co się działo z nimi kiedy byłam w szpitalu. Nic nie wiem już o nich...... Zerknęłam w stronę Lili, która oczekiwała na dalszą część mojej historii.

*Przypomnienie*

Widzisz, kiedy Liam wspomniał o tym, że przyjechałam tu sama... - przełknęła głośno ślinę i próbowała ponownie opanować drżący głos i natłok łez w jej oczach – przypomniał mi o tym co było w Bristolu parę miesięcy temu. Sama nie wiem czemu Ci się zwierzam, nikomu tego nie robiłam... od jej śmierci. Nikomu nie zaufałam, ale ty masz coś co sprawia, że mogę się przed tobą otworzyć, czego przed nikim innym nie byłam w stanie zrobić, ale zeszłam z tematu. - wzięła głęboki wdech – Jak miałam 3 lata mój tata zmarł na raka, nie pamiętam go ale nadal mi go strasznie brakuje. Nieraz jak byłam młodsza wyobrażałam sobie jak spędzam z nim urodziny, z nim, moją mama i siostrą. Szczęśliwa rodzina w komplecie. - lekko się zaśmiała pod nosem- Jak ja cholernie chciałam żeby tak było, zresztą nadal tego chcę. Później – znowu wzięła głęboki wdech, ale nie zaczęła od razu po nim opowiadać dalej, otarła łzy, przełknęła ślinę i ponownie nabrała głęboki wdech – właściwie to nieco ponad dwa miesiące temu -głos jej zaczął jeszcze bardziej drżeć- zginęła moja siostra. Zginęła w wypadku samochodowym. Pijany idiota wjechał na jej pas i uderzy w jej samochód, nad którym straciła panowanie, zjechała z drogi i uderzyła w drzewo, a najgorsze jest to że... 
A najgorsze jest to że... - znowu przerwałam, czułam, że zaraz eksploduje, płakałam, ale jego obecność sprawiała, że nie mogłam pogrążyć się w nim. Chłopak spoglądał na mnie oczekując dalszej części mojej historii- że to moja wina. Nik nie bez powodu była w tym samochodzie – wzięłam głęboki wdech żeby uspokoić na chwile bicie mojego serca- Widzisz... miałam chłopaka, miał na imię Ben. W noc jej śmierci byłam u niego, mieliśmy spędzić miło wieczór oglądając filmy i rozmawiając, a potem miał mnie odprowadzić do domu. Byłam zadowolona na myśl o tym dniu, byliśmy ze sobą od czterech dni, a ja się w nim podkochiwałam od bardzo dawna. Brązowe włosy i zielonkawe oczy.. wydawało mi się, że spotkałam ideał. Byłam tak szczęśliwa, że do mnie zagadał i powiedział, że chce się spotkać. Będąc z nim czułam się szczęśliwa i wydawało mi się, że on też był. Ale wracając do tematu... ubrałam, polowałam i uczesałam się jak najlepiej mogłam, chciałam zrobić na nim piorunujące wrażenie. Nik mnie podwiozła, a potem wróciła do domu do swojego chłopaka, Adama. Wszystko było idealnie siedzieliśmy na kanapie przytuleni, aż do momentu gdy... - nikt nie wie jak moje wspomnienia bolą, jak czuję każdą rozrywającą się część, każdy element, każdą komórkę mojego ciała dartą na drobne kawałeczki. Spojrzałam na niego. Widać było ciekawość i współczucie w jego oczach. Miałam wrażenie, że wie co było dalej.. ale skąd? Poczułam z nim coś w rodzaju więzi, która polegała na tym, że w pewnym sensie on odczuwał moje emocje. Spojrzałam na niego po raz drugi i zobaczyłam jego zielone tęczówki, w których było widać łzy. - zaczął się do mnie dobierać. Nie byłam gotowa na to, jeszcze nie wtedy. Prosiłam go żeby przestał, ale on nie dawał spokoju... - musiałam się zatrzymać, ponieważ czułam kolejną napływającą do moich oczu falę łez – więc wyrwałam mu się i wybiegłam. Droga od jego domu do mnie zajmowała około 40 minut, więc zadzwoniłam po Nik żeby mnie odebrała, powiedziałam jej, że będę czekała koło naszej ulubionej kawiarni w centrum Bristolu. Dojście zajęło mi tam około 10 minut, tyle ile Nik przyjechanie po mnie. Czekałam i czekałam z 30 minut. Pomyślałam, ze sobie żarty ze mnie robi i zaczęłam iść w kierunku domu. Boże jak ja na nią wtedy wyzywałam. Jakbym tylko mogła cofnąć czas.... Kiedy wracałam do domu zadzwoniła do mnie mama. Płakała, kazała mi przyjechać do szpitala koło naszego domu, bo Nicole miała wypadek. Jak to usłyszałam miałam wrażenie, że czas przestał płynąć. Cięgle słowa mamy dudniły mi w głowie. Po jakiejś chwili się opamiętałam i jak najszybciej, tylko mogłam zaczęłam biec do szpitala. Nie wiem ile dokładnie zajęła mi droga, ale wydawało mi się, że nigdy tam nie dobiegnę. Kiedy wpadłam do szpitala zapytałam się w recepcji gdzie leży Nik, pielęgniarka powiedziała mi, że jest operowana. Pod salą spotkałam mamę wycedziła tylko, że stan jest krytyczny i znowu zaniosła się płaczem. Po około dwóch godzinach z sali wyszedł lekarz – znowu naszła mnie fala łez, której nie mogłam powstrzymać.

  • Z sali wyszedł lekarz i powiedział, że.... - zatrzymałam się żeby nie wybuchnąć płaczem – że najbliższe godziny będą decydujące, ale mamy przygotować się na najgorsze, ponieważ stan jest krytyczny.... - spojrzałam na Lili, miała łzy w oczach, otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale ja nie mam zamiaru już wysłuchiwać więcej pocieszania mnie. Jestem już dorosła i dojrzała, wszystko to co się działo mnie ukształtowało i nie pozwoliło żebym popełniła błędy w życiu. Niczego oprócz nocy śmierci Nik nie żałuję, ani jednego mojego zachowania czy czynu – Nie przeżyła nocy, o 4 nad ranem lekarz prowadzący operacje powiedział nam, że umarła. Pierwsza moja myśl była taka, że chcę też umrzeć, nie chciałam żyć, mój świat wydawał się nijaki bez niej. Nie miałam przyjaciół ani zbyt wielu znajomych, raczej trzymałam ludzi na dystans. Ona była moja jedyną przyjaciółką. Wtedy zaczęłam się ciąć i przeszłam na dietę – zaśmiałam się pod nosem na to określenie – tylko, że w moim wykonaniu ona polegała na zjedzeniu nieraz jednego jabłka dziennie albo życia na samej wodzie. Pewnie się zastanawiasz gdzie mam resztę blizn, bo na rękach jest ich zbyt mało – uchyliłam spodnie w dół i pokazałam jej blizny, który znajdowały się po prawej stronie miednicy i po lewej – problemu z ich ukryciem nie było, ponieważ nie nosiłam nigdy obcisłych albo skąpych ubrań tylko luźne swetry, więc jej zmartwieniem było tylko to, że nie jadłam nic. Po miesiącu zaczęła chodzić ze mną do psychologa. Zaczęłam trochę więcej jeść, już prawie normalnie, normalnie jak na mnie.... W nagrodę mogłam pojechać na miesiąc do Londynu - zauważyłam, że nadal przygląda się moim bliznom, ale tym razem tym na rękach, dlatego je zasłoniłam, nie lubiłam jak ludzie się na nie patrzyli, a raczej gapili.
    Lils ma całe ręce pokaleczone, ale to nie zmienia faktu, że jak nawet wiem, że ona je też ma to i tak czuje, że mnie to krępuje i denerwuje. - Tam właśnie poznałam chłopaków z One Direction i Dan – na ich wspomnienie uśmiechnęłam się sama do siebie. - Danielle już poznałaś, wiele razy mnie tu odwiedzała i jest prawdziwą przyjaciółką na której mogę polegać, tak jak na tobie, to właśnie ona mi pomagała przerwać najtrudniejsze momenty mojego życia, ale wracając.... Czas spędzony z chłopakami wspominam najlepiej z tamtego okresu w moim życiu. Potem dowiedziałam się, że moja matka jest z chłopakiem mojej siostry. To mną wstrząsnęło do tego stopnia, że znowu zaczęłam się ciąć, nie jadłam i wpadałam w depresje. Chłopaki się o mnie martwili, a zwłaszcza Harry, ale ja nie mogłam im już zaufać nie mogłam nikomu ufać, ale nie wiem dlaczego Dan nie obejmowała ta reguła. Tylko ją do siebie dopuszczałam, nikogo innego. Siedziałam całymi dniami w pokoju i wychodziłam tylko z niego do łazienki. Zaczęłam ich przerażać, chudłam w oczach i chodziłam jak zombi. Ciało bez duszy. W końcu doprowadziłam się do takiego stanu, że podcięłam sobie żyły. Wszystko pamiętam jak przez mgłę. Obudziłam się w szpitalu. Harry siedział przy moim łóżku i spał przytulony do mojej dłoni. Kiedy się obudził zaczął mnie przepraszać i mówić, że on nie ma na to wpływu, bo jestem nieletnia, że mnie nie zostawi. Okazało się ze szpital powiadomił moją matkę, a ta mnie wysłała tu. Jak wtedy na swój wiem byłam na tyle mądra, że zostawiłam go, co mnie jeszcze bardziej dobiło. Wiedziałam, że leczenie długo potrwa, a on by dla mnie zrezygnował z kariery, a na to nie mogłam już pozwolić. Od przyjęcia mnie tutaj zerwałam z nim i z chłopakami wszelkie kontakty, prosiłam Dan na każdym naszym spotkaniu żeby przekazała jakby się pytali, że wszystko u mnie dobrze i mają się nie martwić, ale sama nie chciałam wiedzieć co u nich, a zwłaszcza co u niego.
  • Ridley już czas się pożegnać – powiedział wchodzący do mojego pokoju Tom.
  • Daj mi jeszcze chwilę, proszę.
  • Dobrze, ale tylko chwila.
  • To cała moja historia, resztę już znasz, bo wszystko dzieje się tu. Będę za tobą tęsknić, ale pamiętaj jak tylko będę mogła będę cię odwiedzała – przytuliłam blondynkę, a ta wybuchła płaczem na moim ramieniu.
  • Kocham cię Rid i będę tak strasznie tęsknić
  • Ja ciebie też młoda – oderwałam się od niej i podeszłam do drzwi, odwróciłam głowę ostatni raz i spojrzałam na mój pokój i Lili.
Jak każdy wychodzący stąd pacjent musiałam się z każdym pożegnać i obowiązkowo zjeść kawałek tortu. Spojrzałam na nich ostatni raz i otworzyłam wielkie drzwi The Maudsley Hospital po raz ostatni jako jego pacjent. Promienie słońca z początku mnie oślepiły, ale po chwili wzrok przyzwyczaił się do jasności. Przeszłam kawałek w stronę bramy wejściowej za którą zobaczyłam czarnego Land Rovera i ponownie się odwróciłam, spojrzałam na mury szpitala i uśmiechnęłam się do niego, stałam tak przez jakaś chwilę nie mam pojęcia na co czekając, ponieważ i tak wiedziałam, że nie ma szans żeby mi tym samym odpowiedział. Odetchnęłam z ulgą na myśl o wszystkich dręczących mnie sprawach, które zostawiłam w jego murach i wzięłam głęboki wdech. „ Nigdy nie pozwól by strach przed działaniem wykluczył cię z gry” - powiedziałam sama do siebie wypuszczając powietrze z płuc i udałam się w kierunku samochodu.


Macie tu taki długi w przeprosinach, że tak długo nic nie dodałam, ale brak weny i byłam na wakacjach bez kompa................ masakra. DOSTAŁAM SIĘ DO NAJLEPSZEGO LICEUM W MIEŚCIE ! <3 Jak się jaram<3. Ale dość o mnie. Jak widzicie ominęłam spory okres czasu, bo aż 3 lata z życia Rid. Jak się domyśliliście wylądowała w szpitalu psychiatrycznym z powodu: anoreksji, depresji i próby samobójczej. Spodziewał się ktoś z Was czegoś takiego? :D
Chciałabym zadedykować ten rozdział mojej Kini<3 bo ona lubi takie psychiczne hahhahahhahhaha.
http://leeetmeloveyou.blogspot.com/ ! ! !
Dobra już nie zanudzam!
Zapraszam:
ASK
TUMBLR
PHOTOBLOG

Love u all!
Ridley<3