Nie było mnie tu ho ho ho i jeszcze trochę. Z góry przepraszam. Wiem, że obiecałam doprowadzenie opowiadania do końca i z uwagi na to, że jestem słowną osobą, sumienie mnie zżerało od środka i przełamałam się, i weszłam sprawdzić, czy coś słychać tu, czy wieje pustkami. Gdy tylko zobaczyłam liczbę odwiedzin, wynoszącą 23007, moje serce urosło do nieskazitelnie wielkich rozmiarów, po czym zaczęło pękać, kiedy uświadomiłam sobie, że Was i to opowiadanie porzuciłam (strasznie bezdusznie to brzmi). Patrząc ogółem na cała sytuację i perspektywę świąt przede mną, porwę się na dokończenie opowiadania. Został, tak jak już kiedyś wspominałam, jedynie jeden rozdział i epilog. Myślicie, że coś nawywijam jak to kiedyś miałam w zwyczaju? ;)
Dowiecie się jedynie czytając kolejny rozdział opowiadania, które również zaczęłam umieszczać na Wattpadzie pt. "Do or die", chwytliwy tytuł, co nie?
Więc Pysiaki do następnego!
Ridley<3
PS: Nie mogę uwierzyć, że Zayn odszedł.