Wchodząc do pokoju ciągle myślałam o tym co dzisiaj się działo,
ciągle myślałam o Harrym. Usiadłam na łóżku i włączyłam
telewizor, a potem położyłam się na plecach i zaczęłam bawiąc
się kosmykami moich włosów. Pierwszy teledysk, drugi, trzeci,
czwarty... nawet nie zwracałam większej uwagi na piosenki,
ponieważ ciągle myślałam o .tym jak moje życie w przeciągu dwóch dni się zmieniło
Jedyne co mnie zdołało wyrwać z zamyślenia to ten głos.
Zachrypnięty i seksowny, bez którego czułam się lekko osamotniona.
Wpatrywałam się jak zaczarowana w telewizor rejestrując dokładnie
każdy element jego twarzy i reszty ciała.
I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
Ciarki przeszły po moim ciele na myśl, że za godzinę się z nim
spotkam... że za godzinę idziemy na randkę. Nigdy się nie
spodziewałam tego. Nawet o tym nie myślałam, nie miałam pojęcia, że ich spotkam. Chwila? Godzina?! Jezu jestem w proszku! Szybko
pobiegłam do łazienki wziąć prysznic. Przyszedł czas na
malowanie... Jak zwykle kreski mi wyszły nierówne więc musiałam
je poprawiać. Po skończonym makijażu przyszedł czas na odwieczny
problem każdej dziewczyny – co na siebie włożyć. W końcu
znalazłam coś odpowiedniego <klik>. Nie cierpiałam tego, mimo
że miałam sporo ciuchów to i tak zawsze mówiłam, że nic nie mam
i muszę sobie coś nowego kupić.
- Uff skończone... Która godzina? - jak zwykle zaczęłam mówić sama do siebie...wiem to chore, ale co poradzić.
Znalazłam telefon – 16.53. No nawet szybko, jak na mnie, się
wyrobiłam, jeszcze tylko powkładałam rzeczy do torebki i byłam
gotowa. Stojąc przed lustrem stwierdziłam, że zbytniej masakry nie
ma. No właśnie zbytniej... nienawidzę swojego wyglądu, mojej
twarzy, ogólnie całego ciała. Zgarnęłam niesforny kosmyk z mojej
twarzy i usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a.
„Czekam na dole.
Harry xx”
Skąd on ma mój numer? Dobra nieważne. Zjeżdżając windą dopiero
uświadomiłam sobie to co się dzieje. W brzuchu wybuchła mi
rewolucja, jednocześnie niesforne motylki i skurczający go strach.
Zjazd dłużył mi się jakbym mieszkała na jedenastym piętrze, a
nie na trzecim. Charakterystyczny dźwięk i drzwi windy się
otworzyły...
*Z perspektywy Harrego.*
Boże nigdy się tak nie stresowałem, nawet przed x factor. Ma być
wyjątkowo, ale pewnie coś spieprzę. Zależy mi na niej i to
cholernie, więc wszystko musi być idealne. Jezu..... To ona.
Wygląda.... niesamowicie,
idzie do mnie uśmiechając się i
oblewając rumieńcem. Jak zwykle zaśmiałem się lekko i
odwzajemniłem uśmiech jak najlepiej umiałem.
- W-w-wyglądasz... niesamowicie – aż z trudem mogłem wykrztusić te słowa z siebie, a ona znowu się zawstydziła.
- Dziękuję. - wręczyłem jej bukiet różyczek <klik>, a ona znowu się zarumieniła, ponownie podziękowała, i powiedziała, że jest śliczny, a potem zaczęła wąchać jedną z nich.
Uwielbiam gdy to robi. To zakłopotanie co teraz ma zrobić, wygląda
wtedy tak przepięknie. Już wiem, że dla mnie na świecie nie
będzie drugiego tak pięknego uśmiechu, takiego głosu, twarzy i
charakteru. Tyle przeszła, a jednak jest tak silna. Podziwiam ją za
to... i już nigdy nie pozwolę żeby ktokolwiek ją w jakikolwiek
sposób skrzywdził.
- Idziemy? - dziewczyna oderwała się od bukietu i tylko pokiwała twierdząco głową.
Wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się do zamówionej przeze mnie
czarnej limuzyny.
Jechaliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym, raczej to ja
opowiadałem o mojej przeszłości, a ona tylko o tym co chce robić w
przyszłości. Widać było, że nie chce wracać do tego co było
kiedyś, więc nie naciskałem, jak będzie gotowa to sama mi powie. Dojechaliśmy na miejsce, a ja zacząłem
się niemiłosiernie stresować, czy aby na pewno wszystko wypali.
Kwiaty zostały w samochodzie, aby nie musiała ich wszędzie nosić.
*Z perspektywy Rid.*
Jak na razie jest świetnie. Nie ma tego czego najbardziej się
obawiałam, czyli braku tematów do rozmowy. Czułam się w jego
towarzystwie jak z najlepszym przyjacielem z którym mogę rozmawiać
o byle czym choćby cała noc i przy którym, co najważniejsze czuję
się bezpieczna. Szliśmy uliczkami Londynu, gdzie
było mało osób.
Zdziwiło mnie to, bo przecież Londyn jest ciągle zatłoczony, a tu
dwie osoby na krzyż, ale mnie to cieszyło. Po niespełna dziesięciu
minutach doszliśmy do małej kawiarenki. Było to urocze miejsce.
Harry podszedł do jednej z kelnerek stojącej za ladą, a ja
zaczęłam przyglądać się pomieszczeniu. Było prześlicznie
urządzone, wszystko do siebie pasowało. Z ręka na sercu mogę
powiedzieć, że zazdroszczę osobie, która je urządzała talentu.
Wierzcie mi.
Krótką chwilę później szliśmy za kobietą do
małego pomieszczenia, gdzie znajdowała się zaledwie kanapa, cztery
krzesła i dwa stoliki. Stolik z krzesłami był już nakryty więc
usiedliśmy przy nim.
- Proszę – szatynka podała nam menu – Zostawię teraz państwa samych i za jakąś chwilkę przyjdę przyjąć zamówienie – uśmiechnęła się przyjaźnie i odeszła.
- To na co masz ochotę Smerfetko?
- Może.. cappuccino?
- To było pytanie? - zaśmiał się pod nosem.
- Możliwe- poruszyłam brwiami, zadziornie się uśmiechając – a ty co bierzesz mój Gargamelu?
- Gargamelu?! - Bożę jak on śmiesznie wygląda z obrażoną miną, nie mogłam powstrzymać śmiechu i wybuchłam- ej! Nie śmiej się ze mnie... - zrobił z ust podkówkę- ale chwila..... czy ty powiedziałaś „MÓJ Gargamelu” - wyraźnie podkreślił słowo mój, a ja przestałam się śmiać i trochę się zagubiłam co powiedzieć. Zanim cokolwiek wymyśliłam Harry mnie wyprzedził – no powiem Ci, że to mi się podoba, no może nie Gargamel, bo był ohydny, ale to, że jestem TWOIM to zdecydowanie lepiej brzmi, co nie MOJA Smerfetko?
- Jasne – zaśmiałam się.
- Czyli jak ja jestem Gargamelem, a ty smerfetką... to mogę Cię porwać i nigdy już nie wypuścić, co nie?
- Pff chciałbyś! - pokazałam mu język
- No i to nie wiesz jak bardzo! - Harry nagle wstał i mimo moim oporom wziął mnie na ręce
- Postaw mnie idioto! - przez śmiech trudno było mi cokolwiek powiedzieć, a przez to, że zdążył przejść z małej salki w której byliśmy tylko my do większej w której prawie każdy stolik był zajęty, zwróciliśmy na siebie niemałą uwagę.
- Nie mogę. Sama mnie nazwałaś tak więc miej tylko do siebie pretensję, ja wcielam się w role – wyszczerzył te swoje piękne zęby.
Wszystkich oczy były zwrócone na nas dopóki nie wyszliśmy z
pomieszczenia. Szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to. Liczył się
tylko on i to, że mu na mnie zależy. Lekki, chłodny wiatr otulił
moją skórę. Uwielbiam wszystko co zimne i uwielbiam chłodną
pogodę. Wiem jestem głupia, bo każdy lubi jak jest mu ciepło, a ja
wręcz przeciwnie. Nie cierpię ciepła, wręcz mnie odrzuca. Tylko
jedno ciepło mnie do siebie przyciąga i pragnę go coraz więcej.
Ciepło bijące od Harrego, to jak mnie trzymał na
rękach, jego oddech i dłonie wprowadzały mnie w amok, któremu się
tak bardzo opierałam, ale jednocześnie tak bardzo pragnęłam.
- To gdzie mnie porywasz?
- No wiesz mam parę miejsc do wyboru.... ale najpierw muszę wiedzieć czy masz lęk wysokości.
- Raczej nie.
Kiedy w końcu mnie postawił na ziemi udaliśy się w stronę
samochodu. Droga nie zajęła nam sporo czasu, a może tylko mi się
wydawało? Cały czas się przekomarzaliśmy i gadaliśmy o byle czym.
Tak. Trudno w to uwierzyć. Gwiazda ze zwykłą dziewczyną
rozmawiający o jakichś głupotach....
- Nie... Harry błagam.
- No nie bój się! Będę przy tobie. Nooooo proszę. Bo będzie mi smutno – zrobił oczy kota ze Shreka, a ja tylko zrobiłam zrezygnowana minę pokazując, że się poddaje i pokiwałam twierdząco głową.
- No dobra...
- Jest! Wiedziałem, że się zgodzisz!.
Wsiedliśmy do jednej z kapsuł. Na początku wszystko było okej
dopóki nie zaczęliśmy się wznosić coraz to wyżej. Starałam się
odwrócić wzrok żeby nie patrzeć w dół i nie myśleć o
najgorszym....
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM
Strasznie Was przepraszam za to co jest u góry... to jakaś totalna porażka. Męczyłam się z tym rozdziałem już od ponad tygodnia i wyszło takie gówno, jak widać u góry. Obiecuję, że druga część będzie o wiele, wiele lepsza, ale niestety nie wiem kiedy ją dodam , ponieważ 23-25 mam egzaminy, a 26 wyjeżdżam do Londynu i wracam 3 maja. Postaram się go dodać w tym tygodniu albo w czwartek przed wyjazdem.
Jeszcze raz strasznie Was przepraszam.
Miłego weekendu!
Love u all!
Ridley<3