Spojrzałam w jego oczy, a on w moje, powoli jego twarz znajdowała
się coraz bliżej mojej....
Nagle zatrzymał się parę milimetrów od moich ust i uśmiechnął
zadziornie. „To ten moment, tak bardzo tego chce, Jezu... Na co on
czeka?! Pocałuj mnie idioto!”-pomyślałam. Z transu wyrwało mnie
szybkie odepchnięcie od osoby, która przez cały dzisiejszy dzień
chodziła mi po głowie. Harry obrócił mnie wokół mojej osi i
przyciągnął znowu do siebie. Już nie tańczyliśmy, a stałam jak
wryta patrząc się na niego zdezorientowana tą całą sytuację. Z
otrzęsienia wyrwał mnie jego głos.
- Musi być magiczna atmosfera Smerfetko – wyszeptał mi to do ucha i delikatnie pocałował w miejsce pomiędzy brwiami, na co automatycznie podniosłam swoje kąciki ust, przy czym jak zawsze lekko zmarszczyłam nos.
- Ej Flinstonowie! - zawołał do nas Lou wchodząc do pokoju chłopaka, do którego w dalszym ciągu byłam przytulona. - Fred, jeśli chcesz jeszcze coś gotować kiedykolwiek w naszej kuchni, albo w
ogóle mieszkać w tym domu to szybko idź na dół, bo chłopaki uparli się, że zrobią obiad dla Rid, a wiesz jak to może się skończyć.... - chłopak przyjrzał nam się uważniej – Ups chyba Wam przeszkodziłem... - zrobił smutną minę, a potem uśmiechnął się poruszając brwiami i zniknął za drzwiami.
Staliśmy tak jeszcze dobrą chwile. Ja przytuliłam się mocniej do
niego i oparłam głowę o jego klatkę piersiową , a on schylił
głowę i oparł ją o mój bark. Jego lekko przyśpieszony oddech na
mojej szyi wywoływał co chwile faje dreszczy. Przez to mój oddech
powoli przyśpieszał, z każdym jego wydechem czułam, każdą
cząstkę mojej szyi otulaną nim niczym jedwabiem. Nagle poczułam
jego usta, których tak strasznie pragnęłam, na mojej skórze.
Lekki aksamitny pocałunek sprawił, że pragnęłam więcej, ale
wiedziałam, że nie mogę tego po sobie poznać. Odwróciłam twarz i
teraz mogłam znowu zatopić się w zielonym oceanie jego tęczówek.
- Ridley, czy chciałabyś się dzisiaj ze mną spotkać wieczorem? - wyszeptał, a ja tylko pokiwałam głową twierdząco.
U chłopaka mimowolnie pojawił się uśmiech, ten uśmiech, w którym
się zakochałam. Co?! Chwila?! Ridley?! Coś ty powiedziała?! Nie
zakochałaś się w nim, znasz go dopiero niecałe dwa dni, to
niemożliwe, nawet kuriozalne.
- Smerfetko? - skierowałam swój wzrok znowu na jego twarz – lepiej chodźmy pomóc tym niedołęgą w kuchni. Sorry poprawka, ja im pomogę, przecież to kolacja dla Ciebie.
W ciszy opuściliśmy pomieszczenie i udaliśmy się na dół. Harry
puścił moją dłoń. No właśnie! Z tego wszystkiego tak się
przyzwyczaiłam do jego uścisku, że nawet nie zauważyłam, że
szliśmy trzymając się za ręce. Dopiero kiedy zabrał swoją dłoń
poczułam taką jakby minimalną pustkę, jakbym potrzebowała go do
życie. Jakbym była kwiatkiem, który potrzebuje wody, którą on
jest dla mnie, kiedy odchodzi czuję jakbym więdła powoli, ale
odczuwalna pustka zaczęła znikać po usłyszeniu jego głosu z
kuchni.
- Coście zrobili?! Ja pierdole! Powiedźcie mi jak chcieliście ugotować makaron nie nalewając wody?! Co?! Garnek do wyrzucenia! Kuchnia cała zakopcona! Zabije was słyszycie?! Gdzie jest Liam?!
Jedyne co usłyszałam z tego jak wszyscy chórem zaczęli się
tłumaczyć to, to że Liam poszedł do sklepu po jeszcze dwie paczki
makaronu, ponieważ Niall stwierdził, że te dwie co są w domu to
za mało, po tym zaczęłam się śmiać. Po chwili wszystko ucichło
„Może powinnam tam pójść? Może się pozabijali?”- pomyślałam,
ale nie ruszyłam się ani na krok z narożnika. Zaczęłam szukać
pilota. Niestety nie udało mi się to, więc postanowiłam, że
jeżeli oni dla mnie robią obiad to mi nic nie będzie jak w drodze
wdzięczności posprzątam im trochę w salonie i może uda mi się
znaleźć zgubę.
Na podłodze znalazłam parę reklamówek, więc zaczęłam od
wkładania w nie rzeczy do wyrzucenia, czyli m.in.: pudełek po pizzy
i chińszczyźnie, opakowań po żelkach, chipsach i innych
smakołykach. W rezultacie czego dostałam pięć worków
przepełnionych śmieciami „Dla każdego po jednym” - pomyślałam i
uśmiechnęłam się na myśl o pięciu przesłodkich głupkach.
- Teraz pasowałoby tu pozamiatać i kurze pościerać- pomyślałam, ale najpierw poszłam do pokoju Hazzy. Znalazłam moją torebkę i wyjęłam z niej gumkę do włosów. Związałam je w luźny kok i poszłam do kuchni.
-
jakąś chwile po tym ogarnęłam
się a chłopcy się na mnie dziwnie patrzeli, chcąc uniknąć
tłumaczenia się i kolejnego napadu śmiechu postanowiłam przejść
do sedna sprawy po którą przyszłam do nich – Gdzie macie
schowek na szczotki, ściereczki itd.?
- Pierwsze drzwi po lewej od tych wejściowych – odpowiedział Liam i jakby mnie nie było zaczęli znowu gotować i kłócić się kto ma co robić, wywróciłam tylko oczami i wyszłam z tego wariatkowa.
Kiedy miałam już ze sobą szczotkę, odkurzacz i ściereczkę
zabrałam się szybko do roboty. Po jakichś 40 minutach skończyłam
i opadłam bezwładnie na puszysty, odkurzony, szary dywan. Odwróciłam
głowę i co zobaczyłam? Pilot leżący pod narożnikiem.... No tak
bo przecież oni by nie wpadli na to żeby tam zajrzeć, zresztą ja
też.... Wyciągnęłam znalezisko i pozbawiona jakichkolwiek sił
leżałam nadal. Po jakichś dziesięciu minutach poczułam jak spora
ilość palców mnie dotyka po plecach, co ukazało, że mam na nich
łaskotki, kiedy przestałam się śmiać, a wywoływacze mojej
głupawki przestali ją kontynuować odwróciłam się na plecy, a
przed sobą zobaczyłam piątkę uśmiechniętych twarzy patrzących
na mnie różnokolorowymi oczami: brązowymi, niebieskimi i oczywiście
zielonymi.
- Rid nie wygłupiaj się! Wstawaj! Jestem głodny, no prooooooooooooszęęęę! - powiedział dziecinnym głosem Niall, na co wstałam, przytuliłam go i powiedziałam: „ No dobrze maluszku chodź do stołu i usiądź, a ja Ci przyniosę śliniaczek” i posłałam mu kuksańca w bok, na co wszyscy zaczęliśmy się śmieć.
Przy mnie oczywiście usiadł Harry i Zayn. Wszystko było pyszne,
podziękowałam chłopakom i obwieściłam, że na mnie już czas i
spadam. Zanim odeszłam od stołu usłyszałam podziękowania za
sprzątanie i że nie
trzeba było. Idąc na górę słyszałam za
sobą kroki. Tajemnicza postać przyciągnęła mnie do siebie od tyłu
oplatając rękoma moje biodra i brzuch. Nic się nie odezwałam
tylko szłam z tą pijawkę do pokoju. Kiedy doszliśmy do łóżka
obejmująca mnie postać popchnęła mnie na nie. Odwróciłam się
momentalnie z brzucha na plecy i zobaczyłam Harrego podtrzymującego
się rękoma nad moim ciałem. Lekko przygryzłam wargę na co on
oblizał delikatnie swoje usta i uśmiechnął się pokazując dołeczki.- Jesteś uwięziona Smerfetko.
- Tak? Interesujące... - zaśmiałam się – i co mi teraz zrobisz? - uśmiechnęłam się zadziornie.
- No wiesz... mogę Cię porwać.... pocałować... ale to nie w tej chwili... musisz poczekać Smerfetko – powiedział to szepcząc – albo mogę Cię odwieźć do domu.
- Okej, więc?
- Na początek porwę Cię do mojego samochodu i odwiozę.
- No dobra, to pozwól mi wstać – uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam się podnosić.
- Nie tak szybko, mówiłem że Cię porywam, więc muszę to zrealizować – uśmiechnął się zadziornie i momentalnie znalazłam się przewieszona jak jakaś bluza przez jego ramię.
Od razu zaczęłam machać rękami i nogami krzycząc żeby mnie
postawił, ale on nie reagował, więc poddałam się i pozwoliłam
się znieść po schodach. Chłopaki na nasz widok momentalnie
zaczęli się śmieć, w sumie nie dziwie im się. Podniosłam tylko
dłoń do góry lekko im machając i robiąc bezsilna minę.
W samochodzie
Jechaliśmy w ciszy dopóki z radia nie zaczęła lecieć piosenka
Margaret - Thank You Very Much <klik>.
- Dobra jest, naprawdę jest dobra – powiedział Harry.
- Noooo, a wiesz że jest Polką? - zaskoczyłam go tym pytaniem.
- Serio?! Nie wiedziałem...
- Na prawdę nazywa się Małgosia Jamroży – uśmiechnęłam się.
- Skąd to wiesz?
- Z internetu, na polskiej stronie pisało.
- Polskiej stronie?!
- Aaa no tak bo ty nie wiesz – uśmiechnęłam się – Umiem mówić po polsku.... - chłopak przyglądał mi się z zainteresowaniem – Moi dziadkowie są Polakami, wyjechali do Bristolu zanim moja mama się urodziła. Jakieś 20 lat temu wrócili do Polski, a my ich w święta odwiedzamy. Od małego mama mówiła do mnie po polsku żebym też znała ten język, a teraz mi się przydaje kiedy jeździmy do dziadków.
- Wow, szczerze mówiąc zaskoczyłaś mnie i to nawet bardzo – nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się i dalej jechaliśmy w ciszy.
Kiedy podjechaliśmy pod mój hotel Harry zaczął:
- To co do dzisiejszej ran...
- Randki? - uśmiechnęłam się.
- Tak randki – chłopak od razu się rozweselił – to przyjadę po Ciebie o 17.00. Może być?
- Okej, to do zobaczenia o 17.00 – na pożegnanie dałam Harremu całusa w policzek.
Kiedy weszłam do pokoju....
Jest 14-ty rozdział... Boże jak się nad nim męczyłam... Jutro do szkoły ; / Ja nie chcęęęę...
Pytajcie:
Love u all
Ridley<3
Jaki Harry slodki .
OdpowiedzUsuńI to jego 'smerfetko' przeurocze :-)
Bardzo mi sie podoba twoje opowiadanie !!!
Jak bedziesz miala czas to wpadnij do mnie
zycie-bogatych-i-rozpieszczonych.blogspot.com
jezus ! mówisz żebym nie przerywała w takich momentach a sama to robisz hahaha jutro ma być rozdział i nie ma ,że nie ! :D a ten cudowy *.* niech oni sie kurde wkońcu pocałują AAAAAAAAAAAA ! co było w pokoju ?? ? boże umre z ciekawości !!
OdpowiedzUsuńHaha zamiast przeczytać jest 14 rozdział to ja 14 luty i siedzę i myślę jak to możliwe głupia ja haha.
OdpowiedzUsuńNo a tak poza tym to rozdział świetny, zastanawia mnie tylko co ona tam zobaczyła w pokoju. Pisz szybko, pozdrawiam Asiek :*
Smeeerfetka < 3
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały!
Nawet nie wiesz jak cieszy mi się twarz,
gdy jest nowy rozdział :D
Caroline. x
O matko, uwielbiam twojego bloga <3 naprawdę genialnie piszesz dziewczyno, masz talent, tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to świetny jest :) Harry jest taki słodki i uroczy, no po prostu <3 A to "smerfetka" <3 haha, uwielbiam go <3 i ta randka, aaaa <3 jak mogłaś przerwać w takim momencie?!! ja nie mogę...:( pisz szybko kolejny rozdział, bo już nie mogę się doczekać!
Mogę dodać cię do "Blogi warte uwagi" u siebie? mam nadzieje ze nie masz nic przeciwko, pozdrawiam :)
PS. Prowadzę bloga o podobnej tematyce, a dokładnie o dziewczynie oraz Harrym i Niallu, więc jeśli miałabyś ochotę to serdecznie zapraszam :)
http://your-judgement-is-clouded.blogspot.com/
Patrz no! Skomentowałam ci wcześniejszy wpis i bym ominęła ten :o
OdpowiedzUsuńRandka z Hazzą.. Mrau ^^ Lubię Margaret. Przypomina mi moją bardzo dobrą koleżankę, może dlatego :D
Jak ci pisałam, zapraszam na Chapter 5 :)
Rozdział świetny <33
OdpowiedzUsuńTaki wesoły, Smerfetka :D
To mnie rozwaliło :D
Ciekawe co będzie z tą randką..
Czekam na kolejny rozdział :>
Pozdrawiam <3
Olcia Styles
irresistibleharrystyles.blogspot.com
Przepraszam za opóźnienie w komentowaniu ;) Dobra to może tak zacznę hmmm, bardzo mi się podoba, to jak piszesz i jak opisujesz relacje miedzy hazza a rid ja sama mam z tym problem i wyciskam siódme poty żeby opisać w jakiś normalny sposób uczucia, nie wiem jak u ciebie ale wydaje się że z łatwością ci to przychodzi, nie wiem możesz mieć tez z tym problem po prostu wydaje mi się z tego co czytam że robisz to z łatwością:)
OdpowiedzUsuńkiedy nn? :D
Smerfetka *o*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, już nie mogę się doczekać tej randki *.* Czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
www.colddecemberwithoutyou.blogspot.com
AAAAAAAAAAAAAAAAAA dawaj szybko następny . !
OdpowiedzUsuńnie moge się doczekać . ! ! ! i jak można w takim momenice . ale cóż i tak cię kocham . dawaj tu szybko next . a co do rozdziału oczywiście jak zwykle boski . !
hahahahhahahahahahahhahahhahahahaha Tylko Ty moja Beczko mogłaś wymyślić, że ugotują makaron bez wody, jejku jak mi się podoba ten kawałek, awwwwwwwwww, dawaj mi tu nn szybciutko! <3
OdpowiedzUsuńŚciskam
xoxo
Kiyoko
Nominuję cię do Liebster Award :) więcej inf. na moim blogu :D
OdpowiedzUsuńiwanttodieforonedirection.blogspot.com
+ później przeczytam rozdział bo teraz nie mam czasu ; *
Wyobrażałaś sobie kiedyś piknik z One Direction w środku zimy? Na taki wybiera się Ally. Czym zaskoczą ją chłopcy? Zobaczysz czytając 2 rozdział na http://nevergiveupwithhappiness.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńprzepraszam za spam. pozdrawiam, Ola ♥
cześć.
OdpowiedzUsuńz tej strony Alison z bloga http://secrets-of-human.blogspot.com :)
na naszym blogu pojawił się drugi rozdział pt. NIESPODZIANKA.
byłoby nam bardzo miło gdybyś przeczytała oraz wyraziła szczerą opinię na temat rozdziału :)
Rozdział świetny :D
OdpowiedzUsuńrandkaa aww <3
czekam na nn ^^
iwanttodieforonedirection.blogspot.com
Hahahahaha zajebisty rozdział :P Najlepsze to z tym makaronem. :P gotowanie makaronu bez wody :P ahhaha czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńMiło by było gdyby również tobie się spodobało moje opowiadanie http://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/ liczę na twoją opinię która pomoże mi w dalszym tworzeniu :D Pozdrawiam nieznajoma i życzę wiele weny :*
Wiem, jestem trochę opóźniona z komentem, ale znasz mnie xD Tak jakoś wyszło ;)MAKARON = UMARŁAM. Myślałam ze się posikam ze śmiechu. Aaaaaaa... wreszcie randka !!! Chce ją już teraz zaraz, choć wiem jak wspaniale ci idzie opisywanie xD Ps. Mam nadzieję ze zdajesz sobie sprawę że moja reakcja, gdy się przytulają i opisujesz, jak są blisko przypomina tą na zdjęcia. Także moi rodzice podziękują ci za utratę słuchu. ;) BOŻE. KOCHAM TO OPOWIADANIE I CIEBIE i nie gadaj bzdur że nie masz talentu, czy weny bo przysięgam, że zajebe. ♥♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńU nas konkurs szczegóły na blogu :D
Gośka&Paula
Dawaj w końcu ten rozdział ! :D bo znajdę i zabije ! :D
OdpowiedzUsuńHej ^^ Może chcesz poczytać coś o Niallu? gorzka-strona-cukierka.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńDopiero co znalazłam tego bloga i stwierdzam, że jest zajebisty *.* Naprawde jestem pod wrażeniem.! ;3
OdpowiedzUsuńJak możesz zatrzymywac w takim momencie.?! xd
Czekam na nn ^^
Zapraszam na mojego bloga, którego pisze z przyjaciółką ;) http://i-just-call-to-say-iloveyou.blogspot.com/
Całuski Jula ;*
zajebisty :D
OdpowiedzUsuń