wtorek, 28 maja 2013

Rozdział szesnasty



Powoli osunęliśmy się na łóżko....
Moje palce zatopiły się w jego lokach, nasze oddechy zaczęły przyśpieszać. Łaknęliśmy siebie jakbyśmy mieli się widzieć ostatni raz i poczuć swój zapach, i smak ust. Ręka Harrego przejechała po moim biodrze do uda unosząc je tak, aby moja stopa oparta była o kraniec łóżka, a moje kolano docisnął do swojego biodra. Jedną rękę miałam położoną teraz na jego szyi, a drugą błądziłam od jego obojczyka do mostka. Swoją dłoń wsunął pod moją bluzkę i zaczął gładzić nią moje żebra. Oderwaliśmy się od siebie żeby nabrać powietrza i uśmiechnęliśmy się wzajemnie. Lekko zaczęłam odpychać go w tył tak, że stał teraz na podłodze, a ja klęczałam na łóżku, Harry zaczął mnie subtelnie całować, a ja po chwili zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli. Po kilkunastu sekundach byliśmy już w samej bieliźnie. Delikatnie przejeżdżał swoimi dłońmi po
moich plecach w końcu natrafiwszy na zapięcie mojego biustonosza, kiedy zaczął go odpinać........... wszystkie wspomnienia wróciły, zamknęłam oczy i zobaczyłam jego obleśne łapska, które zaczął wkładać pod moją bluzkę, zacisnęłam powieki i wydałam z siebie pełen strachy, cichy dźwięk: „Błagam, zostaw mnie, nie chcę tego, Ben proszę”.

*Z perspektywy Harrego*
  • Rid? Co się stało? Błagam odezwij się. Przepraszam...... - byłem zupełnie zdezorientowany.
Siedziała teraz na łóżku trzęsąc się i płacząc. Domyśliłem się, że to pewnie jest związane z tym co Ben chciał jej zrobić, ale nie wiedziałem, że aż tak ją to dotknęło. Czułem się wściekły na siebie bo to przeze mnie jest w takim stanie. Mogłem się powstrzymać, a poza tym to ona jest niepełnoletnie „HARRY IDIOTO MYŚL CZASEM!” sam nie wierzyłem, że jestem aż tak głupi. Kucnąłem przy jej nogach i otarłem dłonią łzy z jej policzków na co podniosła wzrok.
  • Przepraszam, zepsułam wszystko......
  • Ej ciii nie mów tak, to ja powinienem pomyśleć i to ja Cię przepraszam.
  • Nie masz mi tego za złe?
  • Nie głuptasie, przecież nic takiego się nie stało, ale wszystko już dobrze?
  • W miarę, dziękuję.
  • Dobra dość tej smętnej atmosfery – rzuciłem jej moją koszulę, którą miałem dzisiaj na randce, bo nie mam pojęcia, gdzie wylądowała koszulka, którą jej dałem – zarzuć ją na siebie i wskakuj na łóżko, a ja włączę film – uśmiechnąłem się do niej, a ona jeszcze trochę przybita, ale uśmiechnięta spojrzała się na mnie.
  • Muuuuusimy?
  • Tak – uśmiechnąłem się pokazując dołeczki na co ona się... zarumieniła? Wow dobrze wiedzieć, muszę częściej się tak uśmiechać. Tak Harry gadaj sam do siebie w myślach, jesteś idiotą gościu. - Nie marudź, nie będzie przecież aż taki straszny, wolałabyś oglądać Toy Story jak Liam? -prychnąłem pod nosem.
  • Właśnie tak!
  • Ale obejrzymy to – pokazałem jej język na co ona zrobiła naburmuszoną minę.- No dobra chodź tu do mnie.
Usiadłem na łóżku przykrywając nas do pasa kołdrą i przytulając Brązowowłosą do mnie.

*Z perspektywy Ridley*

Jaki był film? Aż nie chcę sobie przypominać, to była jakaś masakra, siedziałam cały czas przytulona do Hazzy i co chwile zakrywałam dłońmi oczy. Co było potem? Zasnęłam. Nawet nie wiem jak byłam w stanie usnąć myślałam, że po tym filmie już nigdy nie zasnę. Nienawidzę horrorów, nie mam pojęcia jak ludzie mogą je lubić......
Obudziły mnie promienie słońce wpadające przez okno. Uniosłam powieki i zobaczyłam Harrego, na którym wpół leżałam. Uśmiechnęłam się sama do siebie na ten widok. Wyglądał przeuroczo. Jego loczki spadały na czoło, a kąciki jego ust co chwile wznosiły się lekko ku górze przy tym, co jakiś czas cichutko pochrapując. Swoją prawą ręką nadal mnie obejmował, a lewą miał położoną przy głowie. Delikatnie dotknęłam opuszkami palców jego policzka na co on ani drgnął, potem odsunęłam się trochę i zaczęłam bawić się przejeżdżając leciutko paznokciem po zarysie motyla na jego brzuchu.Spojrzałam się ponownie na jego twarz, była idealna, ale w tej chwili brakowało jej jednej rzeczy – zielonych, rozpromienionych oczu.
  • Wyglądasz przeuroczo – szepnęłam sama do siebie.
  • Hmm ciekawe, ciekawe Haroldzie słyszysz? Ta piękna Dama mówi, że jesteś przeuroczy – powiedział to szarmanckim głosem otwierając tylko jedno oko, a po chwili drugie lecz oślepiony światłem zmrużył je.
  • Chciałbyś! - wyswobodziłam się z jego uścisku i chwyciłam poduszkę, która zaraz potem wylądowała na jego twarzy.
  • Oj nie ładnie Smerfetko- zrzucił mnie na drugą część łóżka, a sam oparł się dłońmi przy moich ramionach.
  • No i co mi zrobisz? - zachichotałam.
  • A właśnie to – nachylił się i złożył pocałunek na moich ustach.



Strasznie Was przepraszam i za rozdział (jest zupełnie do dupy), i za to, że tak późno dodałam. Nie wiem..... chyba się wypalam powoli, ale za to mam prawie napisany następny rozdział więc dodam go w ten weekend.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 15 KOMENTARZY.

Przypominam o pytaniu postaci!

Tutaj macie co nieco o mnie:

Love u all!
Ridley<3

środa, 22 maja 2013

Info !

WAŻNE!

Siemka wszystkim!
Przepraszam, że jak na razie nic nie dodaje, ale pisze rozdziały na bieżąco przed wrzuceniem, a ostatnimi czasy nie mogę się skupić na pisaniu. Podejrzewam, że to przez to, że mój pies zachorował i jego stan się pogorszył, i w minioną sobotę niestety zdechł.... Postaram się dodać w ten weekend rozdział, ale nie obiecuję, na pewno pojawi się w przyszłym tygodniu jak nie jeden to dwa taki mały bonus xD.

Jeśli chcecie się o mnie czegoś dowiedzieć, zapraszam:
photoblog
tumblr

Love u all!
Ridley<3

piątek, 10 maja 2013

Rozdział piętnasty cz. II



Wszystko co mnie do tej pory otaczało wydawało się blaknąć przy Harrym, to właśnie jego obecność sprawia, że czuję, że żyję, ale niestety co dobre nie trwa wiecznie. Wszystko ma swój kres i tylko od nas zależy czy się mu oprzemy czy damy się zupełnie pochłonąć i pozwolić na stratę wszystkich najbliższych Ci ludzi, a zwłaszcza na stratę jego. Osoby z którą chcę spędzić całe życie, bez której nie wyobrażam sobie mojego życia, ale czy zakochanie się w gwieździe nie zrujnuje wszystkiego? A może to ja to zrujnuje? Czas pokaże.

  • Jak ja mogłam być na tyle głupia, że zgodziłam się na to? - wyszeptałam wtulona w koszulę Harrego.
  • Hmm... podejrzewam, że to przez mój urok osobisty – tylko on mnie potrafi rozśmieszyć w sytuacjach, w których nikt inny tego by nie był w stanie dokonać.
  • Ty tak na serio? - podniosłam głowę żeby spojrzeć mu w oczy.
  • No spójrz na te loki, one mówią same za siebie – uśmiechnął się i poruszył brwiami.
  • Narcyz!
  • Wcale nie!
  • Wcale tak!
  • Ooo jesteśmy już na samej górze, może jednak zobacz panoramę Smerfetko?
  • Nie... Raczej nie.
  • No proszę tak dla mnie, tylko małe zerkniecie.
  • No dobra, nie wierzę, że się tak łatwo zgadzam....
Powoli odwróciłam głowę w stronę szyb. Widok był przecudowny, ale od razu zaczęłam żałować tej decyzji, ponieważ zaczęło mi się kręcić w głowie.
  • Wszystko w porządku?
  • Tak, tylko mi się w głowie zakręciło.
  • Ale teraz już na pewno wszystko dobrze?
  • Tak, no przecież mówię, że wszystko okej – zaśmiałam się.
  • To dobrze – wyszczerzył swoje bielusieńkie ząbki.
Zatopiłam się w jego oczach, staliśmy wpatrując się w siebie dobrą chwilę. Twarz Harrego z sekundy na sekundę była coraz bliżej mojej, aż w końcu jego usta musnęły moje. Nie odwzajemniłam pocałunku, na co chłopak posmutniał i się ode mnie zaczął odsuwać. Ja zaś stanęłam na palcach, objęłam jego szyję rękoma i go pocałowałam. Z chwili, na chwilę pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. W końcu oderwaliśmy się od siebie łapiąc oddech i uśmiechając się. Harry przyciągnął mnie mocniej do siebie i objął.
London Eye – niby zwykłe miejsce, którym wiele ludzi się podnieca, przejażdżka trwająca około 40-tu minut wydaje się jakby trwała niespełna dziesięć. Turyści którzy tą atrakcję odwiedzili raz, najprawdopodobniej już nigdy po raz drugi nie zobaczą. Może o niej zapomną? Ja na pewno nie jestem jedną z nich. To miejsce, mówił prawdę, jest niesamowite, boję się spojrzeć i obejrzeć Londyn w całej okazałości, zwłaszcza teraz kiedy się ściemniło. Pare sekund zerknięcia na krajobraz mi wystarczył żeby przekonać się, że właśnie o tym magicznym miejscu mówił Harry.
  • Zaraz wysiadamy Smerfetko – uśmiechnął się, a ja odetchnęłam z ulgą. - Co? Aż tak źle było?
  • Nie no, aż tak źle to nie, ale wiesz... - pogładził mnie po plecach i pocałował w czoło.

  • To co gotowa na kolejną atrakcję?
  • Znowu na wysokości? – zapytałam lekko przestraszona, na co Harry się zaśmiał.
  • Nie, teraz rozstaniemy na ziemi – uśmiechnęłam się do niego na co on odpowiedział mi tym samym.

Wysiadając z limuzyny zrobiliśmy niemałe zamieszanie, nie dość, że limuzyna, to jeszcze słynny Harry Styles.
  • To już się możemy pożegnać z chwilą spokoju. Oni łatwo nie odpuszczą – syknął mi do ucha wściekły na ich widok Loczek.
  • Spokojnie, to nasz wieczór tak? Zrobią parę zdjęć i w końcu im się znudzi – uśmiechnęłam się do niego pocieszająco, na co on zrobił to samo choć nie wiem czy można to nazwać uśmiechem raczej grymasem przypominającym sztuczny uśmiech.
  • Mam nadzieję, że masz rację.
Po paru zdjęciach. Co ja mówię? Po masie zdjęć fani dali nam spokój.
Szliśmy po Trafalgar Square nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia. Przeszliśmy przez plac otaczający National Gallery i zeszliśmy po schodach do fontann.
  • Poczekasz chwileczkę na mnie, dobrze? - zapytał Harry i odszedł, a ja udałam się usiąść na murek otaczający jedną z ogromnych fontann.

*Z perspektywy Harrego*

Podszedłem do kobiety w średnim wieku, która trzymała pęk róż do sprzedaży.
  • Poproszę najpiękniejszą z nich dla mojej dziewczyny – no właśnie, „mojej dziewczyny” mogę tak powiedzieć? Odwróciłem się i spojrzałem na nią, palcami przejeżdżała po tafli wody, widząc to uśmiechnąłem się sam do siebie.
  • To ta przy fontannie?
  • Tak
  • Masz szczęście, nie wypuść jej, bo drugiej takiej nie znajdziesz uwierz mi.
  • Wierzę i obiecuję, że nie wypuszczę – uśmiechnąłem się.
  • Nie obiecuj czegoś, czego nie wiesz czy dotrzymasz – spojrzałem się na nią zdezorientowany.
  • Co ma pani na myśli?
  • Niedługo się przekonasz i wspomnisz moje słowa, a na razie – podała mi kwiat – daj jej go i się ciesz póki jeszcze masz z czego – dobra ta babka zaczyna mnie przerażać.
  • Ile chce pani za to?
  • Za darmo – uśmiechnęła się? Sam nie wiem co to było, ale trafiłem na jakaś psycholkę to było pewne.

  • Wróciłem, bardzo się nudziłaś?
  • Tylko troszkę.
  • To dla Ciebie – podałem jej czerwoną różę.
  • Ooo dziękuję, nie trzeba było – uśmiechnęła się promiennie.
  • Trzeba, trzeba jako prezent na przeprosiny.
  • Przeprosiny? - zmarszczyła czoło.
  • No tak – też się uśmiechnąłem.
  • Ale za co?
  • Właśnie za to – wziąłem ją szybko na ręce i delikatnie wrzuciłem do fontanny.
  • Oooo nie, teraz mi podaj rękę, a nie śmiej się jak idiota – złapałam jego dłoń i wpakowałam go do wody.

*Z perspektywy Rid*

Zaczęliśmy się chlapać jakbyśmy mieli po 5 lat, a przechodzący ludzie uśmiechali się i śmieli na nasz widok. Kiedy już nie miałam siły poddałam się i usiałam na łydkach, Harry ujął w dłonie moją twarz, przejechał kciukiem po moim policzki, zbliżył się i pocałował. Tym razem był to subtelny i delikatny pocałunek, na koniec odsunął się minimalnie by potem złożyć buziaka na moich ustach. Wstał i wyszedł z fontanny podając mi rękę. Dziwny widok – para trzymająca się za ręce, cała mokra w tym dziewczyna idąca na boso i trzymająca buty w ręce, ale jakoś miałam w dupie co pomyślę ludzie na nasz widok.

Jadąc, szczerze mówiąc nie wiem gdzie, śmialiśmy się i przekomarzaliśmy. To zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu i nic go nie może zepsuć, dawno nie byłam taka szczęśliwa.
  • Jesteśmy na miejscu – Harry otworzył drzwi, wyszedł i podał mi rękę – Gotowa na ostatnią atrakcję zaplanowana na ten wieczór?
  • Gotowa – uśmiechnęłam się i poszliśmy w kierunku drzwi prowadzących do domu całej piątki.
  • Jesteśmy sami?
  • Tak, zaraz Ci przyniosę ręcznik i jakaś moją koszulkę – pociągnął mnie za sobą do swojej sypialni.
  • Proszę – podał mi rzeczy – idź weź prysznic , a ja w tym czasie wszystko naszykuję.
Ubrana w jego koszulkę i umyta byłam gotowa, jeszcze tylko przeczesałam włosy i wyszłam z łazienki.
  • Tym razem mniej romantycznie, ale myślę, że Ci się spodoba.
  • To co oglądamy?
  • Ostatni egzorcyzm – wyszczerzył swoje bielutkie zęby.
  • Na serio? Horror? Już mi dzisiaj zafundowałeś London Eye i mi w zupełności takich wrażeń wystarczy – mówiłam to całkiem poważnie, a on śmiał się jakbym biegała co najmniej w stroju klauna po centrum miasta i krzyczała, że nadchodzi koniec świata – no i z czego się śmiejesz?
  • Z Ciebie.
  • Niby dlaczego? - położyłam ręce na biodra.
  • Bo wyglądasz przeuroczo, ale i prześmiesznie w tej koszulce, do tego się złoszcząc.
  • No tak mogłam się domyślić....
  • Oj no nie denerwuj się – podszedł do mnie i pocałował.
Osunęliśmy się na łóżko...



PRZEPRASZAM!
Strasznie Was przeprasza za to, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale najpierw egzaminy, potem Londyn i brak weny. Szczerze mówiąc nie wiem co myśleć o tym, nie mam zupełnie zdania. Od teraz rozdziały będę pisała i dodawała jak kiedyś średnio co trzy / cztery dni. Obiecuję że staną się ciekawsze i już Wam zdradzę że namieszam i to tak, że się tego byście nigdy nie spodziewały/li (szczerze wątpię żeby to czytał jakiś chłopak, ale wiecie ^^). Na asku pojawiło się pytanie nwm czy od Was, ale chce sprostować to nie ja jestem na zdjęciu i jak tam napisałam jakbyście chwiały/li mogę dodać moje zdjęcie ;).
Tak na koniec dodam, że w ciągu najbliższych trzech dni dodam zakładkę "Polecane" znajdą się tam blogi, które czytam lub już przeczytałam. Są naprawdę warte uwagi! ;D
Przypominam o pytaniach:
ASK
Love u all
Ridley<3