sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział osiemnasty


Kiedy weszliśmy do pokoju zobaczyliśmy coś czego bym się nigdy nie spodziewała. Moje serce zaczęło szybciej bić, a na twarzy pojawił się wielki uśmiech. Kobieta siedząca na łóżku dopiero po chwili nas zauważyła i również się uśmiechnęła. Lekko zaśmiałam się pod nosem i podbiegłam do niej.
  • Hej! Bo mnie udusisz!
  • No co? To nawet do własnej mamy nie można się przytulić?! - zrobiłam naburmuszoną minę, na co
    ona wybuchła śmiechem.
  • No jasne, że można.
Usiedliśmy razem na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać:
  • Dlaczego przyjechałaś?
  • A może najpierw mi kogoś przedstawisz? - wskazała głowa na Harrego, na co on wstał i stanął przed nią.
  • Harry, Harry Styles – ujął jej dłoń i lekko ją pocałował.
  • Ooo jaki szarmancki – mama uśmiechnęła się do mnie, a potem do Loczka.
  • Ja może panie zostawię żebyście mogły w spokoju porozmawiać i pójdę do recepcji.
  • Okej– odpowiedziałam i poczułam jego usta na moim czole.
  • Czy to nie....?
  • Tak to jeden z One Direction.
  • Ooo córcia..
  • Dobra potem o nim pogadamy teraz mi lepiej powiedz dlaczego przyjechałaś?
  • To bezinteresownie nie mogę do córki, która nie daje znaku życia przyjechać?
  • Mamo... No bez przesady nie odzywałam się dwa dni z czego jeden niecały, bo jeszcze się nie skończył...
  • No dobra, dobra! Masz racje mam też jeszcze jeden powód... - nagle jej wyraz twarzy stał się poważniejszy, co mnie zaniepokoiło.
  • No bo widzisz... Sama nie wiem jak to ci to powiedzieć...
  • Najlepiej prosto z mostu – uśmiechnęłam się, a ona wzięła głęboki wdech.
  • Mam kogoś... - no nie powiem, żeby to mnie nie zszokowało, bo wręcz przeciwnie, ale się ucieszyłam, od śmierci taty tyle czasu minęło i jeszcze Nik.... no właśnie... zupełnie o niej zapomniałam... aż wstyd się przyznać, przy chłopakach nie da się być smutnym, czy przybitym, czy w ogóle o czymś takim myśleć..
  • Kto to? Poznam go? Jak ma na imię? - wstrzymała na chwilę oddech.
  • Znasz go.. - znam go? Szczerze mówiąc nie przypominam sobie nikogo z kim mama mogłaby być, no ale najwidoczniej coś przeoczyłam...
  • Jak ma na imię? - zapytałam już trochę mniej pewnie widząc wymalowany strach na jej twarzy.
  • To... Kochanie... Możesz już wyjść...
To co zobaczyłam zmroziło mnie. Czy oni sobie kurwa jakieś jaja ze mnie robią?! No słucham?! Co?! To co czułam jest nie do opisania. Siedziałam tam przez chwile jak wryta. Nie mogłam wydusić z siebie nic, ani słowa, a co dopiero mówić o wyrażeniu tego co czułam pełnymi zdaniami. Szczerze to nawet nie wiedziałam co mam powiedzieć. Wszystko co działo się tam, miałam wrażenie, że nie jest rzeczywistością, tylko jakimś durnym reality show z ukrytą kamerą. Podszedł do niej i położył swoje łapska na jej ramionach, Boże aż mi się na ten widok rzygać chce. On już nie był tą samą osobą z którą mogłam rozmawiać całymi dniami, śmiać się, która mogła mnie pocieszyć, a ona? Już nawet nie mogę jej moją matką nazwać, przez to co zrobiła. Tak rozpaczała po śmierci Nicole, a teraz co? Pewnie się cieszy, że jej nie ma i nie może im w niczym przeszkodzić. Miałam obrzydzenie do tych ludzi. Nie chciałam ich już znać.
  • Rid?
  • Nie waż się już tak do mnie mówić – syknęłam.
  • Ale córeczko... wiem ,że to dla ciebie trudne... ale zrozum, my się kochamy i chcemy być razem... - parsknęłam śmiechem.
  • Wy? Kochacie? Dobre. Popatrzmy... widzę przed sobą dwóje ludzi, którzy kiedyś byli mi bliscy, nawet bardzo bliscy, a teraz widzę nieznane mi osoby, na widok których mnie mdli.
  • Nie mów tak młoda panno!
  • Jak? No jak mam nie mówić?! Mam powiedzieć: „ O jak dobrze! Cieszę się! Fajnie, że jesteście razem!”. No chyba cię pojebało! Jesteś szmatą, a ty chujem! Rozumiecie?! No popatrzcie niby tak kochałeś moją siostrę.... a teraz pewnie się cieszysz, że jej już nie ma!
  • To nie jest tak jak myślisz... - jeszcze śmie się odezwać.
  • Wynocha! Słyszycie?! Wynocha! Nie chce was już nigdy widzieć! Jesteście dla mnie nikim! Rozumiecie?! Nikim!
Zaczęłam popychać ją w stronę drzwi, które jak tylko zniknęli zamknęłam. Oparłam się o nie plecami i osunęłam się na ziemię. Rękami zagarnęłam włosy do tyłu, a kolana zbliżyłam do klatki piersiowej. Nie mogłam, nie wierze w to. To jakaś paranoja. Ona z chłopakiem mojej siostry. No w głowie mi się nie mieści. Łzy same ciekły mi po policzkach. 
„Nie chcę żyć” - pomyślałam.



No to 18-ty rozdział jest ;3. Spóźniony i to bardzo, ale jest ;d. Bardzo mnie zasmucił fakt iż odeszło mi dwóch obserwatorów, ale mam nadzieje że przybędzie ich więcej niż odeszło ;D. Czuję się strasznie, głowa mnie tak boli, że mam wrażenie, że zaraz mi ją coś rozsadzi, ale ponieważ miałam napisany już rozdział i musiałam tylko parę poprawek do niego wnieść to go dzisiaj dodałam chociaż siedzę teraz i czuje jak mi głowa pulsuje, dosłownie. Jak widzicie w życiu Rid zaczyna się wszystko od nowa sypać, jej mama jest z Adamem czego ona nie popiera. 
Kolejny rozdział nie mam pojęcia kiedy, bo są już prawie wakacje i większość czasu przesiaduje ze znajomymi na dworze. To chyba tyle na dziś. Mam nadzieje, że rozdział wam przypadł do gustu ;).
Zapraszam:

Love u all!
Ridley<3

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział siedemnasty


  • Uwaga wchodzę ! ! ! - jednocześnie spojrzeliśmy w stronę drzwi zza których zaczął się wyłaniać Niall z dłonią na twarzy, którą zasłaniał oczy. - Jesteście ubrani? - delikatnie uchylił jeden palec do góry spoglądając na Nas. - Uhuhu Rid …....
  • Pozwolił Ci się ktoś gapić na majtki mojej dziewczyny? - zaraz, zaraz wróć! Ja to na głos powiedziałem? O cholera.
  • Wooow czyli już bardziej oficjalnie? - Niall chyba wyczuł moje zmieszanie, a leżąca na mnie Ridley podniosła się i usiadła na mnie okrakiem badawczo mi się przyglądając. - To ja może Was zostawię samych... A i śniadanie gotowe to jak coś, ten, no przyjdźcie do kuchni – wyszedł zamykając na koniec za sobą drzwi.
  • Bo widzisz, no, tak jakoś, czy się zgodzisz....

*Z perspektywy Ridley*

  • Tak – pocałowałam go delikatnie w usta.
  • Tak?! Ale naprawdę?!
  • Nie – zaśmiałam się.
  • To tak czy nie?
  • Ale co? - czułam, że coraz bardziej się denerwuje.
  • Dobrze wiesz co....
  • No właśnie nie wiem..
  • Wiem, że wiesz, no Boże! Cholera..... Czy chciałabyś być ze mną? - przez chwilę patrzyłam na niego i nic nie robiłam. W jego oczach malował się strach, niepokój i nadzieja.
  • Powiesz coś?
  • Nie – odparłam i namiętnie go pocałowałam.
  • Czy to znaczy?
  • Tak – uśmiechnęłam się, a on mnie szybko do siebie przyciągnął i zaczął Nas turlać po łóżku. - Przestań idioto!
  • Nie!
  • Czemu? - nie mogłam się opanować i powiedzieć coś więcej przez śmiech.
  • Bo mam najpiękniejszą Smerfetkę na świecie!

  • Cześć wszystkim! - zawołałam do chłopaków siedzących przy stole w kuchni.
  • Siema Mała – odpowiedzieli chórem na co się zaśmiałam.
  • To tak... Macie jeszcze ciepłą jajecznicę na patelni... A i tylko musicie sobie coś do picia wziąć, bo nie wiedzieliśmy co będziecie chcieć – powiedział Zayn biorąc kolejnego tosta z wielkiego, pomarańczowego talerza, który stał na środku drewnianego stołu.
  • No okej i dzięki – uśmiechnęłam się promiennie na co cała gromadka wcinająca śniadanie zrobiła to samo.
Obróciłam się w stronę blatu, aby zaparzyć herbatę i nagle...... poczułam jak ktoś mnie przytula do siebie od tyłu i muska ustami szyję. Myśl, że w tej chwili jego malinowe usta dotykają mojej szyi wywoływała u mnie ciarki na całym ciele.
  • Kochanie zrobiłabyś mi kawę? - zamruczał mi przy uchu, a ja po chwili obróciłam się w jego stronę.
  • A Bozia rączek nie dała? - chłopaki przysłuchiwali i przyglądali się Nam.
  • No dała ale..... proooszę.
  • Jak ja wczoraj prosiłam to się nie zgodziłeś – skarciłam do wzrokiem.
  • Smerfeeetoko – jak on uroczo przeciąga wyrazy. Nie Rid nie możesz się złamać, bądź silna. Zaczęłam udawać rozważanie wszytskich za i przeciw.
  • No dobra niech Ci będzie Marudo – w podziękowaniu dostałam całusa w usta.

Po skończonym śniadaniu poszliśmy w Harrym na górę. Przebrałam się w jego one piece i spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Po jakiejś godzinie byliśmy gotowi do wyjścia. Kiedy już miałam otwierać drzwi wejściowe Harry mnie zatrzymał.
  • Chcesz tego?
  • Ale czego?
  • Pytam czy chcesz się już ujawnić?
  • Sama nie wiem......... może jeszcze nie – odpowiedziałam po chwili zastanowienie.
  • Dobra, to masz – podał mi swoje czarne okulary i nałożył kaptur na głowę, po chwili zrobił to samo ze swoim. - Gotowa?
  • Gotowa – uśmiechnęłam się.

Wychodząc zauważyłam chmarę paparazzi czychajcych przed bramą.
Droga zeszła nam na rozmawianiu o wszystkim, o pogodzie, o wczoraj, o chłopakach i o zespole.
  • Wiesz co, bo mam pomysł, ale nie wiem czy się zgodzisz. Bo widzisz....
  • Tak?
  • No bo jak jesteśmy razem... to trochę takie uciążliwe jeździć w tą i z powrotem od mojego domu do hotelu i jeszcze na jakieś wypady.... To sobie tek pomyślałem, że może chciałabyś zamieszkać u Nas? Wiem, że to może za szybko się wszystko toczy, ale i tak dwie noce z trzech, które spędziłaś w Londynie były u Nas, to prawie tak jakbyś już z nami mieszkała. Pytałem chłopaków i się jednogłośnie zgodzili, więc tylko od Ciebie zależy.... Jeśli byś nie chciała spać ze mną w pokoju to wtedy ja pójdę do gościnnego, a Ty będziesz miała sypialnie dla siebie... - przerwałam jego monolog.
  • Harry, posłuchaj. Bardzo się cieszę z tej propozycji, ale czy to nie będzie dla Was uciążliwe?
  • Nawet tak nie waż się myśleć, nigdy dla Nas, a zwłaszcza dla mnie nie będziesz uciążliwa.
  • Jeśli tak, to zgadzam się
  • Na prawdę? - zapytał radośnie.
  • Tak – odpowiedziałam z uśmiechem.

W końcu podjechaliśmy pod hotel, oczywiście nie obyło się od paru zdjęć i autografów oraz oczywiście wypytywania się, czy jesteśmy parą. Postanowiliśmy, że fanów nie okłamiemy i będziemy im mówić prawdę, ale paparazzi jeszcze będziemy trzymać jak najdłużej będzie się dało na dystans. Usłyszałam bardzo dużo miłych słów na temat naszego związku oraz gratulacji i nawet zostałam uwieczniona na paru zdjęciach co było szczerze mówiąc dla mnie miłym, ale i dziwacznym przeżyciem.

*W windzie*

  • Tak sobie myślę, że może ty zajmiesz się pakowaniem ubrań, a ja pójdę Cię wymeldować, co Ty na
    to? Albo nie! Wymeldujemy się razem, a Ty zajmiesz się pakowaniem ubrań i rzeczy z łazienki, a ja bielizny – wyszczerzył zęby i się lekko zaśmiał – co ty na to?
  • HA HA HA no już lecę.

Drzwi windy się otworzyły i szliśmy długim, wąskim korytarzem, przekomarzając się ciągle. Otworzyłam drzwi do pokoju i zobaczyliśmy.......


Witam, witam!
Przepraszam, że tak długo nie dodałam nic, ale poprawki w szkole........ Szkoda nawet o tym gadać. Na szczęście jutro tylko poprawiam ostatnią kartkówkę i spokój aż do września. Ostatnio masakrycznie się boję wyników z egza i tego, czy mnie przyjmą do szkoły..... Dobra dość smędzenia ;D.
Rozdział moim zdaniem taki sobie, ale jak już taki napisałam to musi być. 
Ważne!
Strasznie mi przykro ponieważ mam 26 obserwatorów i przy każdym rozdziale było około 20 a nieraz ponad 20 komentarzy a teraz to takie naciągane 15.... 
Wstawiłam dzisiaj "ankietę", żeby wiedzieć ile osób czyta moje opowiadanie więc myszki w dłoń klikajcie!;3 


Love u all!
Ridley<3