Kiedy weszliśmy do pokoju zobaczyliśmy coś czego bym się nigdy
nie spodziewała. Moje serce zaczęło szybciej bić, a na twarzy
pojawił się wielki uśmiech. Kobieta siedząca na łóżku dopiero
po chwili nas zauważyła i również się uśmiechnęła.
Lekko zaśmiałam się pod nosem i podbiegłam do niej.
- Hej! Bo mnie udusisz!
-
ona wybuchła śmiechem.
- No jasne, że można.
Usiedliśmy razem na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać:
- Dlaczego przyjechałaś?
- A może najpierw mi kogoś przedstawisz? - wskazała głowa na Harrego, na co on wstał i stanął przed nią.
- Harry, Harry Styles – ujął jej dłoń i lekko ją pocałował.
- Ooo jaki szarmancki – mama uśmiechnęła się do mnie, a potem do Loczka.
- Ja może panie zostawię żebyście mogły w spokoju porozmawiać i pójdę do recepcji.
- Okej– odpowiedziałam i poczułam jego usta na moim czole.
- Czy to nie....?
- Tak to jeden z One Direction.
- Ooo córcia..
- Dobra potem o nim pogadamy teraz mi lepiej powiedz dlaczego przyjechałaś?
- To bezinteresownie nie mogę do córki, która nie daje znaku życia przyjechać?
- Mamo... No bez przesady nie odzywałam się dwa dni z czego jeden niecały, bo jeszcze się nie skończył...
- No dobra, dobra! Masz racje mam też jeszcze jeden powód... - nagle jej wyraz twarzy stał się poważniejszy, co mnie zaniepokoiło.
- No bo widzisz... Sama nie wiem jak to ci to powiedzieć...
- Najlepiej prosto z mostu – uśmiechnęłam się, a ona wzięła głęboki wdech.
- Mam kogoś... - no nie powiem, żeby to mnie nie zszokowało, bo wręcz przeciwnie, ale się ucieszyłam, od śmierci taty tyle czasu minęło i jeszcze Nik.... no właśnie... zupełnie o niej zapomniałam... aż wstyd się przyznać, przy chłopakach nie da się być smutnym, czy przybitym, czy w ogóle o czymś takim myśleć..
- Kto to? Poznam go? Jak ma na imię? - wstrzymała na chwilę oddech.
- Znasz go.. - znam go? Szczerze mówiąc nie przypominam sobie nikogo z kim mama mogłaby być, no ale najwidoczniej coś przeoczyłam...
- Jak ma na imię? - zapytałam już trochę mniej pewnie widząc wymalowany strach na jej twarzy.
- To... Kochanie... Możesz już wyjść...
To co zobaczyłam zmroziło mnie. Czy oni sobie kurwa jakieś jaja ze
mnie robią?! No słucham?! Co?! To co czułam jest nie do opisania.
Siedziałam tam przez chwile jak wryta. Nie mogłam wydusić z siebie
nic, ani słowa, a co dopiero mówić o wyrażeniu tego co czułam
pełnymi zdaniami. Szczerze to nawet nie wiedziałam co mam
powiedzieć. Wszystko co działo się tam, miałam wrażenie, że nie
jest rzeczywistością, tylko jakimś durnym reality show z ukrytą
kamerą. Podszedł do niej i położył swoje łapska na jej
ramionach, Boże aż mi się na ten widok rzygać chce. On już nie
był tą samą osobą z którą mogłam rozmawiać całymi dniami,
śmiać się, która mogła mnie pocieszyć, a ona? Już nawet nie
mogę jej moją matką nazwać, przez to co zrobiła. Tak rozpaczała
po śmierci Nicole, a teraz co? Pewnie się cieszy, że jej nie ma i
nie może im w niczym przeszkodzić. Miałam obrzydzenie do tych
ludzi. Nie chciałam ich już znać.
- Rid?
- Nie waż się już tak do mnie mówić – syknęłam.
- Ale córeczko... wiem ,że to dla ciebie trudne... ale zrozum, my się kochamy i chcemy być razem... - parsknęłam śmiechem.
- Wy? Kochacie? Dobre. Popatrzmy... widzę przed sobą dwóje ludzi, którzy kiedyś byli mi bliscy, nawet bardzo bliscy, a teraz widzę nieznane mi osoby, na widok których mnie mdli.
- Nie mów tak młoda panno!
- Jak? No jak mam nie mówić?! Mam powiedzieć: „ O jak dobrze! Cieszę się! Fajnie, że jesteście razem!”. No chyba cię pojebało! Jesteś szmatą, a ty chujem! Rozumiecie?! No popatrzcie niby tak kochałeś moją siostrę.... a teraz pewnie się cieszysz, że jej już nie ma!
- To nie jest tak jak myślisz... - jeszcze śmie się odezwać.
- Wynocha! Słyszycie?! Wynocha! Nie chce was już nigdy widzieć! Jesteście dla mnie nikim! Rozumiecie?! Nikim!
Zaczęłam popychać ją w stronę drzwi, które jak tylko zniknęli
zamknęłam. Oparłam się o nie plecami i osunęłam się na ziemię.
Rękami zagarnęłam włosy do tyłu, a kolana zbliżyłam do klatki
piersiowej. Nie mogłam, nie wierze w to. To jakaś paranoja. Ona z
chłopakiem mojej siostry. No w głowie mi się nie mieści. Łzy
same ciekły mi po policzkach.
„Nie chcę żyć” - pomyślałam.
No to 18-ty rozdział jest ;3. Spóźniony i to bardzo, ale jest ;d. Bardzo mnie zasmucił fakt iż odeszło mi dwóch obserwatorów, ale mam nadzieje że przybędzie ich więcej niż odeszło ;D. Czuję się strasznie, głowa mnie tak boli, że mam wrażenie, że zaraz mi ją coś rozsadzi, ale ponieważ miałam napisany już rozdział i musiałam tylko parę poprawek do niego wnieść to go dzisiaj dodałam chociaż siedzę teraz i czuje jak mi głowa pulsuje, dosłownie. Jak widzicie w życiu Rid zaczyna się wszystko od nowa sypać, jej mama jest z Adamem czego ona nie popiera.
Kolejny rozdział nie mam pojęcia kiedy, bo są już prawie wakacje i większość czasu przesiaduje ze znajomymi na dworze. To chyba tyle na dziś. Mam nadzieje, że rozdział wam przypadł do gustu ;).
Zapraszam:
Love u all!
Ridley<3